"Szninkiel" – arcydzieło i legenda światowej sztuki komisowej. Opowieść, która od wielu lat niezmiennie zachwyca czytelników oraz recenzentów. Historia czerpiąca pełnymi garściami zarówno z prastarej tradycji religijnej, jak i XX-wiecznej popkultury: od mitów germańskich, przez świat Tolkiena po "2001: Odyseję kosmiczną" Kubricka, z kluczową rolą zreinterpretowanego chrześcijańskiego motywu zbawiciela. Album znany najpierw w formie czarno-białej, a później kolorowej – i w obu tych postaciach znakomity graficznie! Miał powstać jako miły przerywnik dla autorów w tworzeniu kolejnych tomów serii "Thorgal", a okazał się kamieniem milowym w kulturze popularnej naszych czasów. Słynny belgijski scenarzysta Jean Van Hamme, współtwórca dziesiątków serii przygodowych, sensacyjnych, historycznych i fantastycznych (m. in. "Largo Winch", "XIII"), i znakomity polski rysownik Grzegorz Rosiński ("Skarga Utraconych Ziem", "Zemsta hrabiego Skarbka", "Western") stworzyli w latach 1986–1987 album wybitny, choć planowany tylko jako forma odpoczynku od równie znanych w całej Europie przygód czarnowłosego wikinga...
Na planecie Daar od niepamiętnych czasów trwa wojna między trzema potęgami, w której najbardziej cierpią masy niewinnych stworzeń, w tym lud niewysokich, pokojowo nastawionych Szninkieli. Ale to właśnie spośród nich O'n, jedyny Bóg, Stworzyciel Światów, wybiera młodzieńca, który dostaje zadanie doprowadzenia do zakończenia wiecznej wojny i ocalenia świata. J'on przemierzy pół planety i zobaczy cuda oraz okropności, jakich istnienia nawet nie podejrzewał. Czy jednak będzie w stanie unieść ciężar roli zbawiciela? I co jeden mały Szninkiel, nawet wspierany przez przyjaciół wierzących w jego daną od Boga misję, może zdziałać przeciw największym potęgom świata? Scenarzysta stawia przed czytelnikiem mnóstwo trudnych, podstawowych wręcz, pytań dotyczących religii, cywilizacji czy pragnień istot śmiertelnych – lecz nie daje na nie jednoznacznych ani nacechowanych ideologicznie odpowiedzi. Każdy musi je znaleźć samodzielnie. A że album został zilustrowany w sposób mistrzowski, plastycznie obrazujący każdy aspekt ukazanego świata, czujemy, że ta historia dzieje się naprawdę i dotyczy nie tylko wymyślonych na potrzeby komiksu postaci, ale nas samych – dzisiejszych ludzi.
Czy waga przedstawionych w "Szninkielu" treści sprawia, że historia ta opowiedziana jest smutno i ponuro? Absolutnie nie! Obok fragmentów wymagających użycia patosu czy ukazania tragicznych aspektów życia, autorzy komiksu nie skąpią elementów humorystycznych czy parodystycznych, tak w warstwie dialogu i wydarzeń, jak i rysunku. Nie brakuje też zróżnicowanych estetycznie scen erotycznych. Przede wszystkim jednak mamy do czynienia z czystą, emocjonującą przygodą, trzymającą w napięciu do ostatniej planszy – aż po sam kres historii J'ona, gdy jesteśmy świadkami spełnienia woli Boga. Tej opowieści nie można zapomnieć. Takie opowieści na dekady kształtują obraz współczesnej sztuki.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.