Kiedy rozważamy postęp życia, od inicjującego je wzmożenia poprzez jego rozwój, widzimy potężny impet tłoczący niezliczone strumyki w arterie życia - siły, które każą drzewu wydzielać soki, a kwiatu rozkwitać - impet, który raz wprawiony w ruch ożywia sam siebie na każdym kroku i różnicuje swe umiejętności, promieniując nimi wciąż na nowo. Jednak życie nie pędzi na oślep czy bez celu; jego konstruktywna trajektoria uzasadnia jego ukierunkowanie, zaś przestrzennienie i czasowienie się jego konstruktywnych dokonań sprawia, że ukierunkowanie jest koniecznością. W miarę jak impet pędzi naprzód, samo jego uwarunkowanie pociąga za sobą konieczność zatrzymania się na chwilę, żeby zachować to, co udało się dotąd osiągnąć. I tak, podczas gdy impet jest motorem życia, równowaga jest podstawą postępu.
Rzeczywistość nie jest ani czystą ulotnością, przemijającym snem, mirażem na lotnych piaskach, ani też składnicą nieruchomych, niezmiennych, bezczasowych bytów trwających w równie niewzruszonej sieci wzajemnych relacji, niczym niebo platońskich idei. Na fundamencie fenomenologii życia i kondycji ludzkiej odkryjemy, że wewnętrzne środki prowadzące do strumienia zmian i postępu są tymi samymi środkami, które powodują artykulacje, strukturę i całokształt aparatu przejawu życia.