Książka jest zapisem losów polskich dzieci, które w czasie II Wojny Światowej padły ofiarą nazistowskiej akcji pod nazwą "Rabunek dzieci". Polegała ona na uprowadzaniu z terenów okupowanych przez III Rzeszę i germanizowaniu małych Polaków, uznanych za "rasowo wartościowe". Uprowadzane przemocą i często z użyciem podstępu były kierowane do specjalnych ośrodków – obozów selekcji rasowej. Tam niszczono ich oryginalne metryki urodzenia i zastępowano je nowymi, zmieniano nazwiska na niemieckie a także dokonywano wstępnej germanizacji. Następnie dzieci w wieku od 6 do 12 lat umieszczano w Niemieckich Szkołach Ojczyźnianych, a maluchy w wieku od 2 do 6 lat u rodzin niemieckich, które wskazał Lebensborn. Te które się nie zakwalifikowały, odsyłano do obozu koncentracyjnego w Auschwitz w celu eksterminacji lub do osiedlenia w Generalnym Gubernatorstwie. Największą akcją w ramach tego programu była przeprowadzona w 1944 na terytorium Polski akcja specjalna Heuaktion, podczas której pochwycono 40–50 tys. dzieci. Według szacunków, w czasie okupacji około 200 tys. polskich dzieci padło ofiarą tej akcji, uznanej przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za zbrodnię ludobójstwa. Z tej liczby udało się odnaleźć po wojnie zaledwie 30 tys. osób. Również konferencja UNESCO z 1948 w Szwajcarii, uznała proceder rabunku i eksterminacji dzieci za zbrodnię przeciwko ludzkości. "Jaś ma pięć lat, gdy wybucha wojna. Zostaje uznany za "rasowego" i staje się Niemcem. Najpierw Johannem Dobermannem, potem Hansem Gluckiem".
"Z Maksem w domu jest 60-70 dzieci. Wszystkie polskie. Ale nikt po polsku nie mówi. Jest zakaz. Chłopiec wierzy, że jest Niemcem. Mówi po niemiecku, chodzi do niemieckiej szkoły, śpiewa niemiecki hymn".