Wyjątkowa, odmienna, niesamowita – można mnożyć słowa, ale i tak żadne z nich nie oddaje wielowymiarowości tej książki. To właśnie charakteryzuje literaturę z najwyższej półki – trudno ją opisać w paru zdaniach i jeszcze trudniej zaklasyfikować. Czytając, zagłębiamy się w mroczny i zwodniczy labirynt rodzinnej tajemnicy. Im więcej się o niej dowiadujemy, tym mniej wiemy, by w końcu otrzeć się o cienką transparentną linię, dzielącą nas od szaleństwa. Przemierzamy śnieżnobiałą Syberię, zakopujemy się w stopionych słońcem piaskach Mongolii, pijemy wódkę w obskurnych lwowskich barach i zatracamy poczucie rzeczywistości w krakowskim spleenie, a to wszystko bez chwili wytchnienia. Plastyczność narracji ustawia nas – jak na filmie 3D – w środku obrazu, a nie obok. Realizm doznań poraża zmysły, co jest absolutnie unikalne w świecie współczesnej jednowymiarowej i płaskiej jak pusta kartka, literatury. Od tej książki najpierw nie można się oderwać, a później nie można o niej zapomnieć – dlatego właśnie przeczytać ją po prostu trzeba, tak jak trzeba czuć smak życia, jeśli nie chcemy jedynie wegetować.
Nie czytaj tej książki, jeśli lubisz płaskich bohaterów i płytkie doznania – będziesz zawiedziony.