„Zapach miasta po burzy” to porywająca historia miłości z upadającym imperium w tle. Dobro i zło w potyczce na zatracenie. Wielka historia rodem z Tołstoja i ciemna strona rosyjskiej natury jak u Dostojewskiego. Pełna pasji i szaleństwa powieść, jakiej dawno nie było. Trzeba nie lada bezczelności, żeby bez najmniejszego skrępowania, jak robi to Olgierd Świerzewski, sięgać pełnymi garściami z żywiołu romansu i mieszać go ze skrajnymi emocjami wyrachowanych szachów. I co najdziwniejsze ulegamy całkowicie tej bezczelności, od pierwszego do ostatniego zdania. Od pierwszego ruchu pionkiem po śmierć lub miłosne spełnienie. Ta książka udowadnia, że między szczytem a otchłanią biegnie jedynie cienka linia. Dwóch rywalizujących sportowców i fascynująca kobieta, ich losy wpisane w czas dziejowych przemian, w polityczne rozgrywki i świat wielkiej polityki. Nie ma prostych schematów ani bohaterów wyłącznie dobrych lub złych. Ich dojrzewanie, wybory i dylematy napiętnowane są przez dramatyczne wydarzenia w chylącym się ku upadkowi Związku Radzieckim i szukającej swojej nowej tożsamości Rosji. Bohaterom nie udaje się uciec od polityki, która wpływa na ich los. Kogo doprowadzi do upadku, komu pozwoli się wybić? Jaki wpływ na życie każdego z nich będzie miała dziewczynka z niewielkiego miasta nad Wołgą? Kocham zapach miasta po burzy – mówi jedna z bohaterek – Katia Sawiczewa. – Wszystko jest wówczas takie świeże, oczyszczone, obmyte z grzechu. To daje nadzieję. . . Wciągam ten zapach i chcę zaczynać wszystko od nowa. Wierzę wówczas, że dostaję nową szansę. „Zapach miasta po burzy” wypełniają emocje, które na długo pozostają w pamięci czytelnika.