Jak sam mówi Noon, "Algorytm" wyłonił się z setek notatek spisanych na brudno. To skompilowany dziennik, który nie został oparty na sprawdzonych rozwiązaniach, a na szczątkach kompozycji powstałych w 2010 roku. Melodie lub pomysły niczym wskazówki nie dawały mu spokoju przez lata. Były jak równania, które musiał rozwiązać wyłącznie w oparciu o intuicję.
"Algorytm" domyka trylogię, której niepozorny początek dały EP Pewne sekwencje, a wyraźnym zwrotem w nieznane był album Dziwne dźwięki i niepojęte czyny. Wieloletnia praca nad własnym stylem okazała się praktyczną medytacją, a co najważniejsze- akceptacją niedoskonałości.