Polskiemu czytelnikowi Krzyżacy kojarzą się jednoznacznie jako armia z czarnymi krzyżami na białym tle, pokonana pod Grunwaldem, w akcie dziejowej sprawiedliwości. Polski czytelnik doskonale zna także Malbork – jedną z najwspanialszych budowli średniowiecza, historię zakonu i lokalne konteksty zmagań żywiołów ludzkich oraz organizmów politycznych na południowym wybrzeżu Bałtyku. Ta wizja zakonu krzyżackiego zdominowana jest przez agresywną ekspansję, konflikt interesów i z – punktu widzenia polskiego czytelnika – przez jednoznacznie negatywną ocenę. Trudno się temu dziwić, zważywszy na utarte literackie i filmowe stereotypy, ale także na fakt, że Grunwald uznawany jest za ikonę i jedno z największych zwycięstw polskiego oręża. Tym bardziej interesująca może się okazać najnowsza pozycja wydawnicza dotycząca zakonu: napisana przez Brytyjczyka, pozbawionego historycznych uprzedzeń, i dotyczy przede wszystkim zakonu w jego pierwotnej formie – nie armii środkowoeuropejskiego państwa zakonnego, lecz zakonu rycerskiego służącego chrześcijaństwu w Lewancie, w okresie krucjat.
W istocie książka "Krzyżacy w Ziemi Świętej 1190–1291" to pierwsza tak kompleksowa analiza dziejów zakonu w Lewancie. Autor skupia się w niej na zagadnieniach mniej znanych polskiemu czytelnikowi, czyli na genezie małego domu zakonnego, który w okresie piątej krucjaty gwałtownie się rozrósł, osiągając wpływy i znaczenie równe dwóm starszym zgromadzeniom: templariuszom i joannitom. Ta niezwykła ekspansja możliwa była zarówno dzięki wsparciu papieża, jak i cesarza, stanowiąc owoc zgody pomiędzy dwoma głównymi ośrodkami władzy ówczesnego chrześcijaństwa.