Informujemy, że serwis ten wykorzystuje pliki Cookie. Aby dowiedzieć się więcej kliknij tutaj.

Marcin Sitko - The Rolling Stones za żelazną kurtyną. Warszawa 1967

Flaga Polska 15 października 2012, poniedziałek
Autor: Marcin Sitko
Wydawnictwo: Wydawnictwo C2
Publicystyka

Wiosną 1967 roku słynni już wtedy The Rolling Stones pierwszy i ostatni raz przyjechali do komunistycznego kraju. Liczba tych, którzy idą dziś w zaparte, że widzieli ich koncert w Sali Kongresowej kilkukrotnie przekracza jej pojemność. Występ The Rolling Stones w Polsce szybko stał się wydarzeniem niemal mitycznym, także dla samych muzyków, którzy po powrocie zza niesławnej żelaznej kurtyny ochoczo opowiadali w angielskich mediach barwne historie z pobytu w naszym kraju. Stonesi, jak głosi legenda, za występ otrzymali zapłatę, którą przeznaczyli na wysłany do Londynu wagon polskiej wódki, od początku wizyty byli przekonani, że są w Moskwie, a Mick Jagger zjadł rzucone na scenę kwiaty. Na Okęciu przetrzymano artystów dopóki nie przetrzepano im wszystkich walizek i nie wyciśnięto z tubek pasty do zębów w poszukiwaniu narkotyków, czyli czegoś, o czym ówcześni polscy celnicy nie mieli pojęcia. Po imprezie w klubie Kamieniołomy, mieszczącym się w podziemiach Hotelu Europejskiego, Stonesi do pokojów wrócili na czworakach. Nazajutrz, w Sali Kongresowej, na zawsze odmienili muzyczną świadomość polskiej młodzieży. Nie można dobrze zrozumieć skali tego wydarzenia, nie zdając sobie sprawy z wyglądu otaczającego nas świata. Na scenie politycznej rządził i dzielił Władysław Gomułka. Spragniona kontaktu z rockiem młodzież ustawiała się w kolej-kach po zakup rodzimej produkcji pocztówek dźwiękowych (jedną z nich, z piosenką Steviego Wondera, zdobił… grzyb prawdziwek). Zachodnią płytę winylową mógł mieć natomiast ten, kto zechciał wydać całe miesięczne wynagrodzenie na przywieziony zza granicy przez stołeczną stewardesę lub trójmiejskiego marynarza longplay, który z dumą można było odtworzyć na prywatce. I to właśnie w tej siermiężnej rzeczywistości zjawili się kolorowi jak papugi Stonesi, rozpoczynając dwudniowy pobyt, o którym już od dnia ich wylotu zaczęły krążyć legendy. Jak więc wyglądała pierwsza wizyta najsłynniejszego zespołu w dziejach muzyki za żelazną kurtyną? Właśnie tak...

„Nic nie było nas w stanie przygotować na to, co zastaliśmy za żelazną kurtyną!”
Mówił basista The Rolling Stones Bill Wyman….

„Rusza się rytmicznie, ale jest to rytm nieprzypominający niczego znanego dotychczas, z akcentem położonym na górne podniesienie kolan, rąk zgiętych w łokciach, uniesienie głowy. Ten niesłychany w swojej nieharmonijności taniec przetykany jest gęsto momentami zwolnienia, kiedy ruch solisty nawiązuje przejrzyście do tradycji Madame Artur, znanego paryskiego kabaretu pederastów.”
Notował w czasie koncertu Krzysztof Teodor Toeplitz…

„I kto siedzi na najlepszych miejscach z przodu? Synowie i córki elity partii komunistycznej, same maminsynki!”
Relacjonował dla zachodniej prasy Keith Richards…

"Każdy, kto będzie dzisiaj przechodził obok Pałacu Kultury w Warszawie od strony, gdzie znajduje się Sala Kongresowa, sądzić może, że przeszedł tędy lokalny huragan lub nastąpiła niespodziewana eksplozja."
Pisał na dzień po koncercie Sztandar Młodych!