To wspaniałe, że marzenia czasem się spełniają. Pamiętny Woodstock roku 1969 zrodził się właśnie z marzeń o gigantycznym koncercie na świeżym powietrzu, gdzie kilkadziesiąt tysięcy wolnych ludzi mogłoby usiąść na trawie i w hipisowskim uniesieniu wysłuchać ulubionych zespołów. To dobrze, że marzenia czasem się spełniają! Do Bethel niespodziewanie i spontanicznie zjechało niemal pół miliona słuchaczy, kolorowych, szczęśliwych… odurzonych oraz mających ochotę na wolną miłość. Farma Maxa Yasgura została podeptana i stratowana, zapasy jedzenia (w najbliższej okolicy!) skończyły się po kilkunastu godzinach od rozpoczęcia festiwalu, pomysł biletowanej imprezy spalił na panewce, a rząd poważnie zastanawiał się nad wprowadzeniem w tym regionie klęski żywiołowej i interwencją gwardii narodowej. Muzyków dostarczano za scenę helikopterami. Apokaliptyczna burza, która przeszła nad farmą, zmieniła krajobraz w jedną, wielką, błotną kałużę, co jednak zupełnie nie przeszkodziło tłumom w zabawie, a organizatorom
w kontynuowaniu darmowego już koncertu. Na trzy dni w stanie Nowy Jork powstało nowe miasto: bez władz, bez policji, bez polityków. I funkcjonowało świetnie. Te trzy szalone dni przeszły do historii XX wieku i to nie tylko tej muzycznej. Woodstock ’69 okazał się nie mniej ważny dla historii USA od pierwszego lądowania człowieka na Księżycu, które miało miejsce na kilka tygodni wcześniej, zanim młody Joe Cocker wykonał na festiwalowej scenie piosenkę With a Little Help from My Friends…, Alvin Lee rozpalił tłum kilkuminutową wersją I’m Going Home, a Hendrix o ósmej nad ranem zaintonował na swoim Fenderze hymn narodowy…
Ta wciągająca i kompletna pod względem merytorycznym książka prezentuje kulisy organizacji najsłynniejszego festiwalu na świecie. Przedstawia jego przebieg z perspektywy publiczności i zaplecza, opisuje nieznane dotąd fakty oraz anegdoty. Zawiera ekskluzywne, zebrane specjalnie na potrzeby tego wydawnictwa, wspomnienia muzyków, którzy w 1969 roku wyszli na scenę Woodstock, zyskując artystyczną nieśmiertelność. Opowiada także o czasach, w których odbyło się to wyjątkowe wydarzenie. Hipisowskie lato 1969 roku miało swoją własną, wspaniałą, ale i często tragiczną historię.