Ta "Zabawa" nie jest dla dziewczynek. Dla chłopczyków też nie. Bo "Zabawa" jest płytą dorosłą. To przemyślenia 35-letniego mężczyzny, nad którego głową zawisł cień. Który mimo to – a może właśnie dlatego – gra, śpiewa i tańczy. Bawi się. Na przekór czasom, ale nie ludziom wbrew.
"Życie to nie zabawa, tylko zawody" – konstatuje Zalewski w otwierającym album utworze tytułowym. Jeśli z tej perspektywy spojrzeć na jego twórczość, łatwo zauważyć, że wymyślił sobie dyscyplinę, w której ściga się tylko sam ze sobą, zgarniając kolejne mistrzowskie tytuły. Zaczął od hołdu dla hard rocka i grunge'u ("Pistolet"), później gwałtownie skręcił w progrockowe labirynty ("Zelig"), by za chwilę pokazać, że potrafi porwać tłumy dobrą poprockową piosenką, najczęściej z drugim dnem ("Złoto"). Od kogo – między innymi – się tej sztuki uczył, przyznał nagrywając "Zalewski śpiewa Niemena". Cztery świetne płyty, każda inna, więc warto kontynuować tę chlubną tradycję i nagrać coś znowu porywającego i jak zawsze zaskakującego. Znowu się udało.
"Płyta jest taneczna i nieco mroczna, acz bardziej taneczna niż mroczna. Nocna. To taniec na koniec świata. Nieco apokaliptyczne przemyślenia 35-letniego mężczyzny" – tak "Zabawę" widzi jej twórca.
"Znaki na niebie zwiastują kłopoty / Doszły na świecie do głosu złe głosy / Idzie trzęsienie ziemi i wielka woda" – straszy w jednym z tekstów Zalewski, choć sam się swoim czarnym wizjom nie poddaje. "A ja się czuję dziwnie lekko" – zapewnia.
"Co prawda teksty pisałem przed koronawirusem, albo na samym początku, gdzie dochodziły tylko jakieś memy o Chinach, ale przebijają się momentami apokaliptyczne wizje" – przyznaje. – "Trochę też rozprawiam się ze swoimi demonami, piszę do syna, ale głównie, jak zwykle, piszę o sobie".
Urodził się rockmanem, więc nawet tym razem nie zrezygnował całkiem z gitary elektrycznej, rockowym duchem przesycona jest większość utworów. Na pierwszy plan wypłynęły jednak syntezatory, najważniejszy jest rytm. Zalewski śmiało urozmaica go zapożyczeniami z odległych światów – to brzmi jak biały soul, za chwilę pulsuje disco noir, następnie Krzysztof rapuje, albo zmiękcza serca i zwilża oczy wzruszającą balladą.
Wszystkie partie instrumentalne – i wokale do piosenki "Szpieg" – nagrane zostały w łódzkim Tonn Studio, wypróbowanym już przy "Złocie", ze sprawdzonymi wtedy współpracownikami: Maciejem Stanieckim i Krzysztofem Tonnem. Pozostałe partie wokalne Zalewski nagrał na swojej sali prób, a pomógł mu z tym Jurek Zagórski, który produkował płytę z piosenkami Niemena. Słusznie, nie zmienia się zwycięskiej drużyny.
Za mix i mastering albumu odpowiada Rafał Smoleń, z wyjątkiem miksu piosenki "Wszystko będzie dobrze", autorstwa Andrzeja Smolika.
Ta "Zabawa" nie zrodziła się ze smarkatej beztroski. Wręcz przeciwnie: ona bierze się z niepokoju, ale i przekory. "Trzeba tańczyć za wszelką cenę, nawet wbrew sobie, wbrew nastrojowi" – twierdzi Krzysztof Zalewski i po wysłuchaniu tego słodko-gorzkiego albumu trudno nie przyznać mu racji.