Sztukę amerykańskiego reżysera można więc odkrywać na wiele różnych sposobów – niezależnie od tego, czy się jest literaturoznawcą, filmoznawcą, teatrologiem, historykiem sztuki, muzykologiem czy pisarzem. W każdym autentycznym zajmowaniu się nią natrafia się ostatecznie na tę samą koherencję, zachęcającą odbiorcę do tego, aby stawał się coraz bardziej świadom niezwykłej wyrazistości audiowizualnego stylu Kubricka. Doświadczenie owej wyrazistości jest na ogół tak nieodparte, że może mieć daleko idące konsekwencje, ujawniające się zarówno w indywidualnym przeżyciu intelektualno-estetycznym, które potrafi nierzadko rozbudzić pasję poznawania samych filmów, jak i w nieoczekiwanym przewartościowaniu utartych opinii. [...] Wyjątkowość amerykańskiego reżysera bardzo przekonująco uchwycił przed laty Sławomir Mrożek. Po obejrzeniu Barry'ego Lyndona (1975) stwierdził on z pełnym przekonaniem, że Kubrick jest nie tylko artystą genialnym, który o całe pokolenie różni się od Ingmara Bergmana i Federica Felliniego, lecz także na wskroś współczesnym.