"Staram się być śmiały, iść naprzód bez względu na konsekwencje".
I tak zaczęły się problemy.
Ten pontyfikat, rozpoczęty w marcowy wieczór łagodnym "buonasera", wywołał prawdziwe trzęsienie ziemi.
Papież Bergoglio realizuje śmiały plan odnowy Kościoła. Otwiera szeroko jego drzwi, pragnąc, by był blisko ludzi. Rozpoczyna reformę Kurii Rzymskiej. Prześwietla finanse banku watykańskiego. Zmniejsza dystans między hierarchami a wiernymi. Przypomina duchownym, że mają być pasterzami dusz, a nie funkcjonariuszami. Wzywa do solidarności ze wszystkimi potrzebującymi. Robi wszystko, by chrześcijanie powrócili do radykalizmu i prostoty Ewangelii. Czyni to, nie licząc się z kosztami – samotnością, niezrozumieniem i rosnącą opozycją ze strony części hierarchii przestraszonej demontażem starego systemu.
Czy pierwszy papież jezuita – zgodnie z testamentem św. Ignacego – nadal będzie "podpalał" świat?