Jak napisał Martin Amis w „Sunday Timesie”: jeśli raz się czytało DeLilla, „chce się poznać wszystkie jego dzieła”. Można się zatem spodziewać, że wielbiciele tego wybitnego amerykańskiego pisarza chętnie sięgną po jego debiutancką powieść. Americana pierwszy raz ukazały się w 1971 roku. Osiemnaście lat później autor przygotował nowe wydanie, usuwając z oryginalnej wersji kilka stron. Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści jest David Bell. Ma dwadzieścia osiem lat i dobrą posadę w sieci telewizyjnej. Cieszy się opinią młodego i zdolnego. Nie znaczy to jednak, że może spać spokojnie – przecież zawsze znajdzie się ktoś młodszy i zdolniejszy. Raz po raz jakiś program zostaje zdjęty z anteny, krążą plotki, że ten czy ów jest na liście przewidzianych do zwolnienia, a na domiar złego niewykryty osobnik nazywany Trockim podrzuca na biurka pracowników notatki o dziwnej i niepokojącej treści. Bell tymczasem podejmuje nowe zadanie: wyrusza w podróż na Zachód, żeby zrealizować dokument o Indianach Nawaho. Towarzyszą mu między innymi ekscentryczna rzeźbiarka Sullivan i były lotnik Pike. Z biegiem czasu służbowa podróż zaczyna nabierać coraz bardziej duchowego charakteru. David Bell dochodzi do wniosku, że zamiast kręcić rutynowy dokument na potrzeby telewizji, zrobi własny film, odważny stylistycznie i bardzo osobisty, z udziałem przyjaciół i przypadkowo spotkanych ludzi. Kiedy główny bohater z telewizyjnego reportera zmienia się w awangardowego filmowca, powieść, która z początku mogła się wydawać krytyką korporacyjnej rzeczywistości, przekształca się w refleksję nad źródłem lęków i patologii, jakie gnębią Amerykę czasu wojny w Wietnamie. Przenikliwość obserwacji DeLilla sprawia, że – jak to określiła Joyce Carol Oates – „prawie każde zdanie Americanów, dźwięczy prawdą”.