Informujemy, że serwis ten wykorzystuje pliki Cookie. Aby dowiedzieć się więcej kliknij tutaj.

Biffy Clyro - A Celebration Of Endings

Flaga Polska 14 sierpnia 2020, piątek
Arysta: Biffy Clyro
Wytwórnia: Warner Music
Rock

Ponad 2 miliony sprzedanych płyt. Nominacje do Mercury i BRIT. Nagrody magazynów "Kerrang!", "NME" i "Q". Występy na festiwalach Reading, Leeds, T In The Park oraz Radio 1 Big Weekend. Wyprzedana stadionowa trasa promująca ostatnią płytę...
Biffy Clyro z radością ogłaszają, że ich niecierpliwie wyczekiwana płyta "A Celebration of Endings" ukaże się i będzie następcą "Ellipsis" (2016) i "Opposites" (2013), które z miejsca dotarły na 1. miejsce listy sprzedaży.
Pracując nad swym ósmym długogrającym dziełem, muzycy kierowali się prostymi zasadami. Miało brzmieć świeżo i wywołać takie samo zdziwienie jak poprzednie krążki. Chodziło o to, by zaskoczyć siebie i przekroczyć granice. Pierwsze więc co zrobili, by stworzyć coś nowego, to... zadzwonili do starego kumpla, Richa Costeya, producenta "Ellipsis".
"Ten album to spojrzenie w przyszłość zarówno z osobistej jak i społecznej perspektywy" - wyjaśnia frontman, Sam Neil. "W tytule chodzi odczuwanie radości z zachodzących zmian, a nie smucenie się nimi. Zmiana to postęp i ewolucja. Można zachować to, co kochamy, ale pozbądźmy się wszystkiego, co złe. Chodzi o odzyskanie kontroli. "
Dotyczy to zarówno sfery prywatnej, jak na przykład związku, w którym obydwie strony chcą odejść, ale w szerszym kontekście także obrony swych przekonań.
Jeśli chodzi o brzmienie, Biffy Clyro sięgają kolejnych ekstremów, nierzadko w obrębie jednej piosenki. Otwierający całość numer "North of No South" to mocne uderzenie, po którym bracia Johnston prezentują szalone wokalne harmonie, których nie powstydziłoby się Queen. Nim w "The Champ" pojawia się fortepian i smyki (zarejestrowane w studiach Abbey Road pod batutą stałego współpracownika Bruce'a Springsteena, Roba Mathesa), Biffy dorzucają swe połamane rytmy, nie ujmując przy tym nic z gładkości nagrania.
W zestawie nie brakuje bardziej bezpośrednich kawałków. "Tiny Indoor Fireworks" to najlepszy rockowy hymn w dorobku kapeli - żywiołowy, melodyjny, porywający, a zarazem szalenie naturalny. Tymczasem "Space" to logiczny kontynuator balladowych "Many of Horror" i "Rearrange". Szczere przesłanie dla ukochanej osoby i najdelikatniejsza piosenka w całym katalogu Biffy.
A co na finał tego różnorodnego zestawu? Najpierw skok na główkę w postaci "Cop Syrup", a dalej pęd "The Vertigo of Bliss" z nawiązaniami do Sub-Popu i grunge'u oraz szalonymi krzykami, które z powodzeniem mogłyby trafić na płytę Liturgy. Potem mamy jednak zwroty akcji, najpierw eteryczną orkiestrację, a następnie eksplozji przemocy. Taki koniec godny jest świętowania.
Wraz z ogłoszeniem premiery płyty, Biffy Clyro zaprezentowali singiel "End Of". Agresja w utworze to klasyczne Biffy, ale już pojawiające się nie wiadomo skąd fortepianowe przejście, a potem szaleństwo riffów są już bardziej nieprzewidywalne, co w sumie jest typowe dla nowego albumu.
Lista utworów:
1. North Of No South
2. The Champ
3. Weird Leisure
4. Tiny Indoor Fireworks
5. Worst Type Of Best Possible
6. Space
7. End Of
8. Instant History
9. The Pink Limit
10. Opaque
11. Cop Syrup