Pewnego razu, dawno, dawno temu, żył sobie szanowany, miłościwy i forsiasty król. Rządził on swym królestwem sprawiedliwie, serce miał dobre, a forsy jak lodu. Miał córkę jedynaczkę, którą samotnie wychował po śmierci królowej – swojej żony, a jej matki. Królewna już od maleńkości była śliczna, jak nie wiem co, i wesoła jak 150. Chichocik królewny rozweselał nawet największych ponuraków. Każdy kto usłyszał chichoczącą królewne, zaczynał się śmiać i szybko dochodził do tubalnego rechotu. Co z taką księżniczką zrobić? Zamknąć w wieży i czekać aż pojawi się rycerz, który nie będzie przy niej tarzał się ze śmiechu. Kilku śmiałków odwiedza bohaterkę...