Meursault to Camusowski everyman. Wiedzie spokojne życie, którego rytm wyznacza codzienna rutyna – pracuje, odwiedza ulubione restauracje, odpoczywa. Gdy umiera jego matka, nic się nie zmienia. Gdy zaczyna spotykać się z Marią, nic się nie zmienia. Kiedy Rajmund chce zostać jego przyjacielem – nic się nie zmienia. W drobiazgowej, ale beznamiętnej narracji wszystkie te rzeczy wydają się mieć takie samo znaczenie lub przeciwnie, nie mieć go wcale. To właśnie sprawia, że Meursault w momencie konfrontacji ze światem, w którym żyje, staje się obcy. Z każdym dniem jego zachowanie coraz bardziej demaskuje społeczne złudzenia i urojenia, a sam Meursault, nie godząc się na kłamstwo, staje się ikoną i symbolem. Nie sposób jedynie określić czego – ostatecznej wolności czy wcielonego zła.
Rozwijając myśl zawartą w Micie Syzyfa, Camus zadaje czytelnikowi fundamentalne pytania: na ile jesteśmy w stanie zaakceptować samych siebie, sprzeciwić się zafałszowanej rzeczywistości i co zrobimy, by bronić naszej wolności.
Choć Meursault prowadzi życie przeciętnego Algierczyka, jego zachowania w znaczny sposób odbiegają od przyjętych społecznych norm. Żyje jednak w zgodzie z samym sobą, przekonany o szczerości swych uczuć i myśli. Pewnego dnia dochodzi do konfrontacji – Meursault staje naprzeciwko świata, który nie jest w stanie go zrozumieć. Ludzie, którzy mają zadecydować o jego życiu, widzą w nim przeciwnika moralności, człowieka bez duszy, Antychrysta. On postrzega siebie tylko jako człowieka wolnego. Jaki zapadnie wyrok?