Informujemy, że serwis ten wykorzystuje pliki Cookie. Aby dowiedzieć się więcej kliknij tutaj.

Adam Forman - Sługi boże

Flaga Polska 25 sierpnia 2016, czwartek
Autor: Adam Forman
Sensacja i Kryminał

To nie przeszłość zabija. Zabijają ludzie.

Z Mostka Czarownic łączącego wieżę wrocławskiego kościoła rzuca się młoda Niemka. Samobójstwo. Dla prowadzącego śledztwo komisarza Warskiego to nie jest oczywiste, tym bardziej, że wkrótce w podobnych okolicznościach ginie kolejna kobieta. W śledztwo wtrąca się policjantka z Berlina Ana Wittesch. Warski nie wie, że jego nowa partnerka przyjechała do Wrocławia prowadzić własne, tajne dochodzenie.

Demoniczna muzyka, niebezpieczny romans, polscy agenci Stasi, duchowni z przeszłością i mroczne kościelne wnętrza - Sługi boże to kryminał, który mistrzowsko prowadzi czytelnika po labiryncie intrygi i do końca pozostawia go w niepewności, gdzie bije źródło zła. Dwie nieprzespane noce w kleszczach lęku. Chcecie to przeżyć? Sięgnijcie po po Sługi boże.

Fragment książki:

Mostek Czarownic albo Pokutnic. Wysokość od poziomu ulicy pięćdziesiąt dwa metry. Aż się prosi, by go wykorzystać. Amerykanki rzucają się z Golden Gate, Francuzki z wieży Eiffla. Nawet jakieś siatki musieli tam zamontować, tylu było chętnych na spektakularny skok. Tu na razie nie było takiej potrzeby. Jak dotąd we Wrocławiu z wieży rzucił się zaledwie jeden facet. W 2009, ale nie stąd, tylko ze Świętej Elżbiety, obok Rynku.

To będzie dobry temat dla dziennikarzy, gdy tylko rzecz zwąchają. Mostek Pokutnic pobudza wyobraźnię. Więziono tu rozpustne kobiety. Te, co szukały w życiu uciech zamiast mężów. Odrzucone przez pobożne i pracowite rodziny niemieckich mieszczan, zamiatały po nocach drewniany podest, dając przykład reszcie płci pięknej: lepiej się dobrze prowadzić, niż dać się doprowadzić na mostek. Najbardziej zepsute odlatywały stąd ponoć na włochatych capach i rogatych sukubach wprost na Górę Milczenia, Zobtenberg, obecnie Ślężę.

Warski sam nie wie, skąd zna tę historię. Może ze szkoły? Na wycieczki z przewodnikiem nigdy nie chodził. Przecież jest stąd. Mniej więcej.

Jeżeli dziewczyna wspięła się na balustradę i mocno wybiła, miała mniej więcej pięćdziesiąt procent szans, że zawiśnie na dachu, a drugie pięćdziesiąt, że poleci dalej, z wiatrem.

Albo ktoś jej pomógł.